poniedziałek, 25 lipca 2011

Czesc 1

Jest cos kolo piatej rano. Jak zwykle wracam dopiero do domu, troche pijana jestem i najarana. Mam male wyrzuty, bo mialam jechac z ciotka i wojkiem do mojego kuzyna. Kupil sobie domek za miastem jakies 3 lata temu a ja jeszcze ani razu tam nie bylam. Umowilam sie z nimi na 9 rano, napewno nie dam rady wstac, a nawet jesli podniose sie z luzka, bede miala tak przeogromnego kaca, ze chyba tam padne. Nie ma sensu, trzeba bedzie odwolac wizyte. Mijam przystanek autobusowy, wole isc do domu pieszo, może troche wytrzezwieje po drodze, z reszta daleko nie mam. Zakladam na glowe kaptur, jest już jasno, nie chce, zeby ktos się na mnie gapil, mam pewnie niezle zmelanzowana twarz i rozczuchrana jestem na maxa. Obym nie spotkala nikogo z sasiadow.

Wchodze na osiedle pelne szarych betonowych blokow, mieszkam w jdenym z nich. Skrecam w uliczke i ide chodnikiem wzdluz bram. Na podworku przed blokiem zauwazam moich sasiadow. Kilku z nich siedzi na lawce i pije whiskey, jeden biega w kolko i bawi się z psem, jeszcze inny stoi obok i gada ze swoja laska, chyba się kluca. Stwierdzam, ze mam zbyt duza bombe, zeby isc do domu, zmierzam więc w strone lawki.

-O idzie nasza ulubiona sasiadka! Siemanko Nadia, co tam z imprezki wracasz?

-Siema. Tak, jak zwykle mialam zaraz po pracy wrocic do domu, ale kumpele mnie wyciagnely na piwko, wypilam jedno, potem drugie i już mi się nie chcialo do domu wracac. Bylysmy w jakims klubie, ale to była tragedia, szkoda gadac. W kazdym razie mam straszna bombe i muszę sobie troche posiedziec z wami bo na razie do chaty nie wchodze. - Po tych slowach wyciagnelam lufe, nabilam i spalilam sobie jeszcze troche ziola, a co tam.

-A wy chlopaki widze niezle nadziabani jestescie, rozgadani tacy i ozywieni.

-No troche, a co chcesz cos? Moge Ci posypac, niezly towar jest.

-Nie dzieki dla mnie już dzisiaj koniec imprezy ide zaraz na chate spac, a wy lepiej już tyle tego nie cpajcie, bo was tu ciagle ostatnio widze jak nadziabani latacie, wjebiecie się w to i tyle będzie z tego wiem co mowie.

-Co Ty gadasz my bardzo zadko, wszystko pod kontrola jest nie przejmuj się.

-Jasne, ostatnio prawie co noc tu chlejecie do rana, a tak się zaczyna, wiem cos o tym. Na początku kazdy tak mowi. - Dokladnie, ja kiedys mowilam tak samo, a potem dzien w dzien melanz, plastik fantastic i chlanie. Teraz w sumie tez dużo pije, ale przynajniej nie cpam tyle tego badziewia. Zwijam sie z lawki i ide do domu, mam wyrzuty, ze znow tak pozno wracam, powinnam się wreszcie ogarnac, znalezc jakas stala prace i normalnego faceta. Po cichu wchodze na trzecie pietro, wsadzam klucz do zamka, przekrecam i wchodze do srodka. Cisza, na szczescie wszyscy spia. Sciagam buty w swoim pokoju, zostawiam torebke i ide do kibla. Mam niezly helikopter w glowie, jak się nie wyrzygam to chyba nie zasne, wsadzam więc dwa palce do ust i wymiotuje. Ok, teraz jeszcze muszę zjesc kanapke, jak zawsze przed pojsciem spac. Zazwyczaj jest to kanapka z szynka i pomidorem do tego majonez, jeśli jest w lodowce. Zjadam i wchodze do luzka, troche mi się jeszcze kreci w glowie, wysylam smsa do Anki – ide spac, tak nie można zyc.



Jak zwykle budze się po 13, glowa mi peka i nie mam sily się ruszyc z luzka. Leze sobie jeszcze 30 min i wstaje. Kazdy dzien zaczynam praktycznie tak samo. Biore prysznic, myje zeby, wcieram balsamy, nastawiam wode na cherbate, sciele luzko, skladam ciuchy porozrzucane po pokoju, robie sniadanie. Do sniadania zawsze bardzo się przykladam, robie je z 20min. Koniecznie musi być dużo warzyw, jajko i czasem jakies parowki, albo serek do tego. Sniadanie jem przy komputerze, muzyka musi grac, bez tego nie da rady. Po sniadaniu kawka i jakas godzina ogarniania się do wyjscia z domu. Fryzura, makijarz, ubranie – część najgorsza, bo jak zwykle nie ma w co. Przebieram się z dziesiec razy, az w koncu na cos się decyduje. Zakladam krutkie spodenki,klapki na obcasie, bezowa bluske z dekoldem i jakimis swiecidelkami. Dobietam do tego lancuszek i bransoletki. Dobra, moge już wyjsc z domu. Mama pyta mnie o której wroce, jak zwykle odpowiadam jej, ze nie mam pojecia, ale pewnie bardzo pozno.

Ustawilam się z Anka dwa podworka dalej. Pogoda jest piekna, swieci slonce i wieje lekki wiaterek, szkoda tylko, ze w powietrzu unosi się zapach spalin.

-Czesc kochana co tam? Co robimy dzisiaj?- Pytam dajac Ance buziaka w policzek na przywitanie.

-Nie wiem, chodzmy jakas trawe zamotac a potem się zobaczy. Arek ciagnie mnie do kina od rana, powiedzialam mu, ze ma jakiegos kolege zabrac bo dzisiaj dzien z Toba spedzam i bez ciebie nie jade. Sam wiadomo z dwoma babami nie wytrzyma, a z takimi jak my to już w ogole.

-Kino może być, a z kim on przyjedzie? Znam? Mam nadzieje, ze nie z tym idiota, który był z nim ostatnio na imprezie. - Przypominam sobie właśnie kretyna, który meczyl mi glowe dwa dni temu, lazil za mna krok w krok i w ogole nie rozumial slowa „spierdalaj”,Tak mnie wkurzal, ze mialam ochote mu przywalic. Na szczescie szybko się upil i zaliczyl zgon.

-Haha! Nie, mowilam mu, ze ma tego pajaca nie brac ze soba bo wscieklizny dostaniesz jak go znow zobaczysz. Przyjedzie z jakims typem, którego nie znam, dziwne imię ma, nie pamietam już nawet jakie.

-No nie znow jakiś nowy, mam nadzieje, ze to nie będzie kolejny idiota, bo jak mnie zacznie wkurzac to go pojade i się zawine. Ostatnio naprawdę mam dosyć facetow, nie wiem czemu, ale większość z nich dziala mi na nerwy. Te ich glupie zarciki, popisy, pierdolenie od rzeczy, wszyscy tylko o jednym mysla. Zastanawiam się czy kiedys w koncu spotkam prawdziwego faceta i normalnego przede wszystkim. - Wyrzucam z siebie zbulwersowana.

-Haha zacznijmy od tego, ze my same nie jestesmy normalne.

-Tez racja, ale wiesz co mam na mysli, wariata i tak muszę mieć, bo inny ze mna nie wytrzyma, ale nie chce jakiegos glupkowatego naopalenca ahhh z reszta nie wazne, już mnie glowa zaczyna bolec na sama mysl.

-Dobra daj spokoj ja dzwonie po trawke, najaramy się przed tym kinem.

-W koncu cos madrego powiedzialas, a na co idziemy?

-Jakis krwawy horror.

Ucieszyla mnie mysl o krwawym horrorze, wlasciwie nie wiem dlaczego. Kiedys nie znosilam takich filmow, strasznie się balam. Ostatnio wrec przeciwnie. Zaczelam uwielbiac horrory, nie mam nawet ochoty na ogladanie innych filmow. To troche dziwne, ale najbardziej kreca mnie krwawe sceny, takie, w ktorych ktos jest ciety mozem, albo odgryzaja mu kawalki ciala. Mam nadzieje, ze nie zostane zadna psychopatka, w sumie dużo osob lubi horrory. Może w koncu jestem na tyle duza dziewczynka, ze już się nie boje takich rzeczy, teraz mnie to kreci a w koncu się znudzi.

Po 15 minutach podszedl do nas ziomus z trawka.

-Daj powachac, ja zawsz wacham zanim zajaram. Mmmm to dobre jaranie będzie niezle pachnie.

-To chyba to samo co ostatnio, jak dla mnie tak samo pachnie.

-Nie to jakieś inne mowie ci ja czuje roznice, zawsze wacham i rozrozniam przez zapach, to jest cos innego. Lepsze jest.

Skrecilysmy dwa blanty, z pierwszym szybko poszlo, niezla petarda nas zlapala.

-Stara mialas racje dobre to jaranie jest.

-No mowilam Ci ze dobre, ja po zapachu zawsze poznam.

-Ty jakiś weszyciel jestes bez kitu. Suszy mnie na maxa chcesz piwko?

-No nie znow te browary, a ja już mialam nie pic. Alkocholikiem niedlugo zostane jak już nie jestem.

-Dobra nie marudz wakacje są, oni beda po nas za 30min, ale ja się najaralam nie ogarniam. Jak spalimy tego drugiego blanta to się chyba już nie rusze.

-Teraz Ty marudzisz, dawaj odpalaj zjaramy zanim przyjada.

-Ok tylko nie mow nic ze palilysmy, wole zeby Arek nie wiedzial

-Spoko, ale na pewno malo po nas widac, oczu nie masz a twarz ci się tak cieszy ze masakra. Ja to się czuje jak by mi z uszu ten dym wylatywal a w oczach to mam chyba takie male zielone listki.

-Aha, a ja się cala czuje jak taki jeden wielki dymiacy lisc.

-Hahaha masz jaraj teraz twoja kolej. Ty ja w sumie tez mam niezla petarde ja nie wiem jak ja z tym typem będę gadac mam nadzieje, ze mi nie zmeczy ucha.

-Spoko dasz rade i tak na film jedziemy więc nie będziesz musiala z nim rozmawiac. Mi się siku chce ide w krzaki czekaj tu na mnie.

-No czekam a gdzie mam niby isc.

Zamyslilam się przez chwile, holernie nie chce mi się jechac z nimi do kina, jeszcze mam poznac jakiegos kolesia. To będzie wygladac jak randka, masakra. Wypadaloby zebym była mila i zamienila z nim pare slow. Smiac mi się chce z samej siebie, jestem taka upalona. Mam nadzieje, ze chociaz będę w stanie odpowiadac na pytania. Nagle poczulam zapach krwi, bardzo intensywnie. Dziwne, zadko mi się takie cos zdarza. Dreszcz przeszedl przez cale moje cialo, poczulam, ze mam sucho w gardle, wzielam lyk piwa.

-No już jestem.- Rzucila Anka siadajac kolo mnie. Przez ten zapach tak się zawiesilam, ze nie zauwazylam kiedy się pojawila.. Teraz won stala się jeszcze bardziej intensywna.

-Stara ty masz krew na nodze! - Wciagnelam gleboko powietrze, zapach wydawal mi się być taki piekny i slodki. Cos dziwnego się ze mna dzialo, zaslonilam dlonmi oczy, zeby nie patrzec. Cos szalalo we mnie w srodku.

-O! rzeczywiście! Tak się najaralam, ze nawet nie poczulam, pewnie w krzakach się zadrapalam. Masz husteczke? - Owszem mialam husteczki, ale nie mialam sily tego powiedziec, nie moglam dluzej czuc tej krwi, odwrocilam się i zaczelam biec w druga strone.

-W torebce są – rzucilam przez ramie pedzac przed siebie.

-Ty zwarowalas gdzie ty biegniesz? Pojebalo Cie?

-Siku muszę, już wytrzymac nie moge.- Krzyknelam z daleka, zeby mnie za wariatke nie wziela, przeciez jej nie powiem czemu tak naprawdę zwialam. Kucnelam przy ziemi, oparlam rece o podloze, glowa sama spadla mi w dol, ciezko dyszalam przez chwile. Staralam się zrozumiec co mi się stalo. Mój umysl wirowal, obrazy rozmywaly mi się przed oczyma. Po chwili glebokich wdechow i wydechow zaczelam dochodzic do siebie. To było troche przerazajace, ale pomyslalam, ze pewnie po prostu za dużo spalilam ziola na raz i tak mi się zrobilo. Podnioslam się i zaczelam wracac do Anki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz